niedziela, 4 kwietnia 2021

HAWAJE - ALOHA!




Gdzie można wybrać się podczas przerwy wiosennej, gdy pandemia - wprawdzie okiełznana, ale jeszcze nie dająca za wygraną - ciągle grozi perspektywą zarażenia?
Gdzie można znaleźć spokój, zrelaksować się, zapomnieć na chwilę o problemach i poczuć ciepły wiatr we włosach? 

Dlaczego nie na Hawajach?!

Położne na środku Północnego Pacyfiku, cudowne rajskie wyspy od dawna były naszym marzeniem.
I chociaż w dobie pandemii niełatwo było się na nie dostać - dolecieliśmy tam i spędziliśmy w tym boskim tropiku 10 fantastycznych dni. 

Z Salt Lake City do Los Angeles
Z Los Angeles na Hawaje

 
5 godzin nad oceanem...

I w końcu...


Archipelag Hawajów to wyspy pochodzenia wulkanicznego, z cudownym klimatem, lazurowym oceanem, bajkowymi plażami i zjawiskową wręcz fauną i florą. Anektując ten obszar do swojego terytorium Amerykanie dobrze wiedzieli co czynią. 

Hawaje to raj. Można w nim odpoczywać niezależnie od pory roku, gdyż klimat jest jednym z najbardziej stabilnych na świecie, a w dodatku jednym z najkorzystniejszych dla ludzkiego organizmu. 
Właśnie to przyjemne ciepło, błękit fal, góry pokryte gęsto udrapowanym płaszczem zieleni, optymalna wilgotność i orzeźwiająca bryza oceaniczna stwarzają idealne warunki do relaksu. A wszystko to w cieniu palm, filodendronów, mahoniowców oraz w towarzystwie pachnących plumerii, jaśminu czy gardenii. Brzmi cudownie, prawda?







Archipelag Hawajski tworzy niezliczona ilość wysp i wysepek. Wraz z otaczającym je oceanem, składają się one na jeden z największych na świecie rezerwatów przyrody, wpisanych zresztą na listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego i Przyrodniczego UNESCO. Tylko 7 największych wysp jest zamieszkałych: Hawai'i, O'ahu, Kaua'i, Moloka'i, Lana'i, Maui i Ni'ihau. My wybraliśmy na odpoczynek wyspę O'ahu, ze stolicą stanu: Honolulu.
 


link
Wyspa O'ahu to chyba najczęściej odwiedzana wyspa archipelagu. Oferuje tak dużą ilość atrakcji, że naprawdę trudno się tam nudzić. Dla wielu osób, przyjemnością samą w sobie jest po prostu możliwość plażowania. Nie omieszkaliśmy skorzystać z tego dobrodziejstwa i praktycznie codziennie odwiedzaliśmy inną plażę.

 

Hotel Royal Hawaiian przy Waikiki Beach


 
Waikiki Beach z widokiem na krater wulkanu Diamond Head

















Owiana legendą Waikiki Beach jest bardzo popularna. Stojące przy niej hotele, w tym słynny różowy Royal Hawaiian, przyciągają tłumy turystów, co czyni to miejsce dość zatłoczonym. Niemniej, zachody słońca nad Waikiki nie mają sobie równych. Żegnanie słońca w tym miejscu to codzienny rytuał, w którym uczestniczą setki osób. To naprawdę przepiękne widowisko. 

Zachód słońca na plaży WAIKIKI w Honolulu
 



Inne plaże, które znaleźliśmy na O'ahu też nas bardzo zachwyciły. Zdecydowanie najpiękniejsza jednak pozostała w naszych wspomnieniach Lanikai Beach.

Lanikai Beach
Sunset Beach
Turtle Beach
 
Hilton Lagoon
Fort Derussy Beach


Relaks pod palmami niewątpliwie należał do przyjemności, ale przecież, nie samą plażą człowiek żyje. Chcąc doświadczyć klimatu tropików, wypożyczyliśmy samochód i ruszyliśmy zdobywać teren. Już pierwsze spojrzenie na wyspę uświadomiło nam, że Hawaje to naprawdę cudowne miejsce.
Halona Blowhole Lookout

 Koko Crater Botanical Garden


Koko Crater Botanical Garden



Do punktu widokowego na Latarnię Makapu'u wiedzie krótki szlak.
Mimo upału, ten widok wart jest każdego wysiłku. 




Makapu'u Point Lookout



















Czy wiecie, że jedyny pałac królewski w Stanach Zjednoczonych znajduje się właśnie na Hawajach, w Honolulu? Hawaje były bowiem kiedyś królestwem. W XIX w. rządziła tam dynastia Kamehameha. Gdy ta wygasła, a nowego władcę - Kalakauę wybrano w wyborach powszechnych, liczni biali imigranci wzniecili na O'ahu rewolucję i wymusili na królu podpisanie konstytucji, która drastycznie ograniczała jego władzę. Był to niestety pierwszy krok do upadku państwa. 
PAŁAC IOLANI - jedyny pałac królewski w Stanach Zjednoczonych

Próbę uratowania monarchii podjęła ostatnia królowa Hawajów - Lydia Lili'uokalani, ale nie była ona w stanie skutecznie przeciwstawić się przeważającym siłom amerykańskim. Zmuszona do abdykacji, nigdy nie odzyskała tronu. 
Republika Hawajów, jaka powstała po tych wydarzeniach, przetrwała tylko kilka lat. Jeszcze pod koniec XIX w. Hawaje stały się terytorium zależnym od Stanów Zjednoczonych, a w 1959 r. włączono je ostatecznie do tego państwa jako 50. stan USA.
Pieczęć stanowa Hawajów z mottem w języku hawajskim:
"Życie ziemi jest uwieczniane w prawości"






Posąg Lili Uokalani - ostatniej królowej Hawajów

Udając się do historycznego centrum Honolulu, mieliśmy okazję zobaczyć nie tylko wspaniały pałac królewski, ale również inne zabudowania będące świadectwem dawnej monarchii. 

Pałac Iolani

Kawaiohao
- kościół zbudowany przez pierwszych misjonarzy
przybyłych na Hawaje na pocz. XIX w.

Posąg KAMEHAMEHA - pierwszego króla Hawajów
(przed budynkiem Sądu Najwyższego)





Aloha Tower - latarnia z 1926 r.
Muzeum Sztuki w Honolulu - znalazłam tam Moneta i van Gogha!!!
ZOBACZ TUTAJ



Kahanamoku Lagoon 


Po zwiedzaniu - relaks i rozrywka na plaży!!! 

Ala Moana Beach



Kolejny dzień, to kolejne wyzwanie - SNORKELING!

Hanauma Bay - foto wikipedia
Najlepsze, najbardziej bajeczne miejsce do tego celu, to na O'ahu z pewnością - Hanauma Bay. Zatoka ta, była kiedyś kalderą wulkanu, która w jakimś momencie została zalana przez wody oceanu. Stworzony w ten sposób akwen stał się bajecznym akwarium wypełnionym koralowcami i dziesiątkami gatunków ryb, które dzisiaj można oglądać dosłownie na wyciągnięcie ręki i to w ich naturalnym środowisku. 

Cały ten cudowny ekosystem jest Rezerwatem Przyrody (Hanauma Bay Nature Preserve), do którego dostęp jest słusznie ograniczony. Tylko określona ilość osób może codziennie korzystać z uroków zatoki i położonej przy niej plaży. Na marginesie, jest to jedyna płatna plaża na Hawajach. 

 
Po zanurzeniu głowy pod wodą, widać płytką rafę, a między jej zakamarkami rybki wszelkiej wielkości, kształtu i koloru. Żyje ich tam ok. 400 gatunków! Niektóre z nich przypominają żywe neony, mieniące się w przebłyskach słońca. Pływają pojedynczo lub całymi ławicami. Coś wspaniałego! Mimo, że generalnie ryby nie pozostają w jakimś naszym szczególnym zainteresowaniu, to ich mnogość i koloryt, o bliskości kontaktu nie wspominając, zrobił na nas przeogromne wrażenie.  







Eksplorowanie podwodnego świata było ekscytujące, ale wiele innych atrakcji O'ahu ciągle na nas czekało.
 
Wybraliśmy  wyspę O'ahu 
jako cel naszej podróży, gdyż bardzo chcieliśmy złożyć wizytę w Pearl Harbor, porcie marynarki wojennej USA, który - jak wiadomo - podczas II wojny światowej stał się miejscem jednej z największych ludzkich tragedii.


O spektakularnym ataku Japończyków na Pearl Harbor wie każdy. Siły Cesarstwa Japońskiego zaatakowały amerykański port bez uprzedzenia, wczesnym rankiem, w niedzielę 7 grudnia 1941 r. Nalot trwał kilka godzin, w ciągu których - jednego dnia - zginęło blisko 2,5 tysiąca osób, a ponad tysiąc zostało rannych. Mimo, że Japończycy nie osiągnęli swojego głównego celu: zniszczenia amerykańskich lotniskowców (których szczęśliwie nie było w tym dniu w Pearl Harbor), to właśnie atak na najważniejszą bazę amerykańskiej floty na Pacyfiku wciągnął Stany Zjednoczone do II wojny światowej.

"My po prostu... płonęliśmy żywcem"
Zdjęcia obrazujące nalot i późniejsze spustoszenie są przerażające. W szczególności porusza historia pancernika "Arizona" - jednego z pięciu zatopionych okrętów tego rodzaju. Wskutek wewnętrznej eksplozji, na "Arizonie" zginęło 1117 marynarzy. Nie wszyscy polegli od razu. Niektórzy utknęli po prostu pod pokładem tonącego kolosa. Okręt płonął - przez dwa i pół dnia. Do uwięzionych ludzi nie było żadnego dostępu... 



Tak wyglądał pancernik "USS Arizona"

W przeciwieństwie do innych zatopionych amerykańskich pancerników, okrętu "Arizony" nigdy nie wydobyto z dna zatoki. Do dziś, na małej głębokości spoczywa jej wrak, który w 1962 r. został przekształcony w pomnik narodowy. Dokładnie nad wrakiem umiejscowiono wspaniałą konstrukcję - o charakterze mauzoleum - upamiętniającą ofiarę tak wielu młodych ludzi. Zostało to naprawdę pięknie pomyślane. 


Model pomnika "USS Arizona"


Wystająca nad powierzchnię wody pozostałość po wieżyczce działowej

Z pomnika poległej "Arizony" -  symbolu rozpoczęcia dla Amerykanów II wojny światowej, rozpościera się widok na zacumowany nieopodal pancernik "USS Missouri" - symbol zakończenia wojny. Na jego pokładzie bowiem podpisano 2 września 1945 r. akt kapitulacji Cesarstwa Japonii, kończący II wojnę światową.

Pancernik "USS Missouri" i pomnik "USS Arizona" - dla Amerykanów symbole początku i końca wojny

Kotwica z zatopionego okrętu "USS Arizona"


Po historycznym akcencie, nadszedł czas na obcowanie z przyrodą: niespotykaną, egzotyczną, zachwycającą, wręcz baśniową. Udaliśmy się w głąb wyspy, gdzie u podnóża Gór Koolau zlokalizowany jest Ogród Botaniczny Ho'omaluhia (Ho'omaluhia Botanical Garden).

Jest to ogród lasu deszczowego z nasadzeniami z głównych regionów tropikalnych na całym świecie. Można tam znaleźć rośliny występujące na Hawajach, w Afryce, w Indiach i Sri Lance, Malezji, Melanezji, na Filipinach czy  w Polinezji. 

Po ogrodzie można spacerować, lub po prostu jechać wolno samochodem, rozkoszując się niezwykłym bogactwem obecnej tam zieleni. W żadnym innym miejscu na O'ahu posiadanie cabrioletu nie było tak cenne.


Ho'omaluhia Botanical Garden



Dalsza eksploracja wyspy pozwoliła nam zobaczyć kolejne piękne zakątki O'ahu, poznać trochę lokalnej kultury i doświadczyć wspaniałej hawajskiej atmosfery. 






Jednym z najbardziej interesujących miejsc na O'ahu jest Centrum Kultury Polinezyjskiej - fantastycznie pomyślany i zorganizowany park tematyczny obejmujący osiem tropikalnych wiosek, w których aktywnie demonstrowane są różne sztuki, rzemiosło czy zwyczaje z całej Polinezji. Wieczorem odbywają się spektakularne przedstawienia w scenerii tropików, a także paradne uczty z lokalnymi przysmakami. Bogactwo strojów, dekoracji, możliwych aktywności i atrakcji dla dzieci sprawiają, że miejsce to cieszy się wśród turystów ogromnym zainteresowaniem.
 
Wioski są zazwyczaj pełne ludzi, ale podczas naszego pobytu były zamknięte. Niestety, ciągle doświadczaliśmy pokłosia pandemii... Mieliśmy jednak szczęście i mogliśmy obejrzeć wieczorny występ - rewelacyjny!


Mormońskie misjonarki służą informacjami i wszelką pomocą w Centrum Polinezji


Front budynku BYU-Hawaii

Na uwagę zasługuje fakt, że Centrum jest prowadzone przez... mormonów! Siedemdziesiąt procent pracowników parku to studenci Brigham Young University-Hawaii (mormońskiego uniwersytetu), którym Centrum udziela pomocy finansowej. Kampus Uniwersytetu znajduje się tuż obok Centrum, a zaraz przy nim stoi olśniewający budynek mormońskiej świątyni. 

Laie Hawaii Temple












Mormońscy studenci i ci członkowie Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich, którzy przyjechali tam na misję, chętnie oprowadzają gości Centrum po swoich włościach. Tak jak wspomniałam - wszystko jest doskonale pomyślane. 


Gdy nie objeżdżaliśmy wyspy samochodem, spacerowaliśmy i cieszyliśmy się najbliższym otoczeniem Waikiki. Egzotyka i atmosfera tropików panują tam dosłownie wszędzie. Sama roślinność jest po prostu fenomenalna!












BOAT  TOUR
Będąc na Hawajach, nie mogliśmy przegapić również tego, co ma do zaoferowania sam ocean. Gdzie bowiem spotkać delfiny, żółwie morskie i gdzie naprawdę poczuć ten wiatr we włosach? 
Tylko podczas wycieczki łodzią po otwartych wodach O'ahu. 

Wyruszyliśmy o poranku z niewielkiego portu na zachodzie wyspy. Z pokładu katamaranu podziwialiśmy cudownie zielone wybrzeże i charakterystyczne pomarszczone pasmo Gór Waianae. 














Pogoda była wymarzona, słońce przyjemnie muskało skórę, bryza oceaniczna lekko chłodziła, a fale delikatnie kołysały rozłożonych na pokładzie turystów. Jedynym powodem, dla którego wszyscy poderwali się do burt łodzi były delfiny. Cała ich grupa przepływała akurat obok nas, toteż przez kilkanaście minut skupiliśmy się w zasadzie tylko na nich. 














Gdy nadszedł czas na nurkowanie i snorkeling, przywdzialiśmy maski, płetwy i skoczyliśmy na głębinę. Doświadczyliśmy przy tym zupełnie innych wrażeń niż w Hanauma Bay. O ile w zatoce, rafę mieliśmy w zasadzie tuż pod naszymi brzuchami, skacząc z katamaranu czuliśmy się jak zawieszeni na sporej wysokości. Dno było zdecydowanie niżej, toteż na rafę mogliśmy spojrzeć jakby "z lotu ptaka". Właśnie w tamtym miejscu spotkaliśmy żółwie morskie. Mogliśmy płynąć w zasadzie koło nich. Fantastyczne doświadczenie!

A potem - pokaz skoków do wody.


 
 

 


Zaciekawiony żółw w pobliżu łodzi


Statua Israela Kamakawiwo'ole
Po rejsie, nie omieszkaliśmy zobaczyć stojącej w pobliżu portu statuy najsławniejszego hawajskiego muzyka i pieśniarza, jakim bez wątpienia był Israel Kamakawiwo'ole. 
Dźwięki jego ukulele do dzisiaj brzmią w niezapomnianych przebojach jak "Somewhere Over the Rainbow" oraz "What a Wonderful World". To właśnie te utwory wykorzystane zostały w wielu filmach, serialach czy reklamach. Był ikoną Hawajów i ich piewcą, dlatego ogromną stratą było, jego odejście.
 
"Iz" (1959 -1997)


Ważył 343 kg. przy wzroście 188 cm. Otyłość i związane z nią choroby bezpośrednio przyczyniły się do jego śmierci w wieku 38 lat. O tym ile znaczył dla rodaków świadczy fakt, że w dniu jego pogrzebu opuszczono flagę do połowy masztu, a trumnę wystawiono na widok publiczny w budynku Kapitolu w Honolulu. W ceremonii rozsypania jego prochów na Oceanie Spokojnym uczestniczyło dziesięć tysięcy osób. 
Posłuchajcie - Somewhere Over the Rainbow  


 Po powrocie z wycieczki - kolejny wspaniały wieczór na Waikiki i spacer promenadą aż do pobliskiego Parku Kapi'olani. Po zmroku jest tam po prostu magicznie!








Pod koniec naszego pobytu na O'ahu, postanowiliśmy spojrzeć jeszcze na Honolulu ze szczytu krateru Diamond Head. Jego unikalny profil to najbardziej rozpoznawalny punkt orientacyjny Hawajów.

W dali - krater Diamond Head w Honolulu                                                       (foto:h.hach/pixabay)


Krater powstał ok. 300 000 lat temu podczas pojedynczej erupcji. Ma zatem znaczenie geologiczne i kulturowe, ale słynie też ze swoich walorów przyrodniczych oraz z historycznego szlaku turystycznego. Szlak ten został zbudowany w 1908 roku jako część systemu obrony wybrzeża O’ahu. Zaprojektowano go głównie z myślą o konieczności poruszania się po nim pieszych a także mułów transportujących materiały do budowy stanowisk ogniowych na szczycie Diamond Head.
                                                                                                         
Dzisiaj szlak służy celom rekreacyjnym. Nie jest ani długi ani bardzo trudny, ale za to niezwykle popularny, toteż zainteresowanych piechurów przybywa tam wielu. Wędruje się z dna krateru na szczyt jego najwyższego zbocza. Jest to o tyle ciekawa wędrówka, że pokonuje się drogę licznymi serpentynami, stopniami i tunelami. Niektóre fragmenty wymagają wysiłku, bo są  po prostu strome i męczące, ale wszystko da się zrobić.

Widok z Diamond Head
Mimo gorąca, tłoku i irytującego obowiązku noszenia maski na szlaku (początek kwietnia 2021), w końcu i my osiągnęliśmy cel. Widok jaki rozciągał się ze szczytu był spektakularny! Nic dziwnego, że Diamond Head to pomnik stanowy.
  


Po powrocie ze szczytu, na każdego zmęczonego i spragnionego turystę czekają w cieniu drzew wyborne zimne napoje i lody ananasowe - prosto z lokalnej Plantacji Ananasów "DOLE". Jak zwykle - wszystko jest dobrze pomyślane. Po amerykańsku :) 




Dziesięć dni na O'ahu upłynęło jak z bicza strzelił. Ostatnie chwile spędziliśmy oczywiście na plaży - w cudownej lagunie Hilton Village.

  






Jeszcze ostatni zachód Słońca...

  
... ostatnie spojrzenie z samolotu na Honolulu i na krater Diamond Head...



... i lecimy do domu...


 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz