Dla wielu osób Glacier National Park - ze swoimi wysokimi ośnieżonymi szczytami Gór Skalistych
i skrzącymi się u ich stóp krystalicznie czystymi górskimi jeziorami
- to najpiękniejszy park narodowy Stanów Zjednoczonych.
i skrzącymi się u ich stóp krystalicznie czystymi górskimi jeziorami
- to najpiękniejszy park narodowy Stanów Zjednoczonych.
Udaliśmy się tam w drugiej połowie czerwca 2020 r., zaraz po opuszczeniu fascynującej krainy Yellowstone (którą opisałam TUTAJ).
Z Wyoming wystarczyło zaledwie "podskoczyć" kawałek wyżej na północ, aby po pokonaniu bezkresnych łąk Montany, dotrzeć do surowego, ale jakże pięknego terytorium, wyrzeźbionego tysiące lat temu przez lodowce. To one właśnie są atrakcją i wizytówką parku, i to im zawdzięcza on swoją nazwę (glacier z ang. znaczy lodowiec). Obecnie, w parku jest około 20 lodowców. Niestety ta liczba sukcesywnie maleje, bo lodowce się topią. W 1850 r. było ich 150.
Według prognoz, do 2030 r. prawdopodobnie nie będzie już żadnego.
Według prognoz, do 2030 r. prawdopodobnie nie będzie już żadnego.
Avalanche Lake (Jezioro Lawinowe - zasilane wodą z lodowca Sperry) |
Avalanche Creek (Lawinowy Potok) |
Wspinając się skalnymi stopniami wzdłuż potoku Avalanche, podziwialiśmy surowe piękno jego rwących, lodowatych wód i otaczającego go wąwozu.
Krajobraz potrafił zmieniać się bardzo szybko. Gdzieniegdzie, bór wyglądał naprawdę mrocznie. Nie mogłam oprzeć się wrażeniu, że otacza mnie PUSZCZA - taka sama jak ta, której fenomenalny opis zapamiętałam z epopei Adama Mickiewicza:
Małe jeziorka, trawą zarosłe na poły,
Tak głębokie, że ludzie dna ich nie dośledzą
(Wielkie jest podobieństwo, że diabły tam siedzą).
Woda tych studni sklni się, plamista rdzą krwawą.
A z wnętrza ciągle dymi zionąc woń plugawą,
Od której drzewa wkoło tracą liść i korę;
Łyse, skarłowaciałe, robaczliwe, chore,
Pochyliwszy konary mchem kołtunowate
I pnie garbiąc brzydkimi grzybami brodate,
Siedzą wokoło wody, jak czarownic kupa
Grzejąca się nad kotłem, w którym warzą trupa."
"Pan Tadeusz" (Księga IV)
Mówi się, że jak chcesz rozśmieszyć Pana Boga - powiedz mu jakie masz plany...
Na szlaku Johns Lake Loop |
po wielu tygodniach zamknięcia parku, wprawdzie otwarto go ponownie dla zwiedzających, ale jak się okazało - tylko w części (i to w tej dolnej części). Przepiękna Going-to-the-Sun Road, w pewnym miejscu została po prostu zamknięta i zupełnie nic nie można było z tym fantem zrobić. Prawdę mówiąc, naprawdę byliśmy zaskoczeni i rozżaleni. Złorzeczyliśmy na Indian z plemienia Czarnych Stóp, że w okresie zagrożenia obsesyjnie się odizolowali i nie pozwolili nikomu wjeżdżać do tej części parku, która leży na ich terytorium. Bliższy prawdy był jednak fakt, że na skutek długiego zamknięcia rezerwatu, nie zdążono na czas wysadzić lawin na szczytach i turyści byliby po prostu narażeni na niebezpieczeństwo...
Cóż było robić. Udaliśmy się na inny "niskopienny" szlak w parku - Johns Lake Loop, a następnego dnia wspięliśmy się na Górę Apgar w rejonie Jeziora McDonald. Widok ze szczytu na największe i najbardziej znane jezioro w Glacier był zachwycający, ale i tak pozostawał tylko nagrodą pocieszenia za trud włożony w dotarcie do tego miejsca.
Żal przepełniał nas wielki. Wiedzieliśmy, że park może poszczycić się niezwykle urozmaiconą rzeźbą terenu, i że to wszystko, co do tej pory widzieliśmy, to tylko "parter" wielkiego, spektakularnego arcydzieła przyrodniczego.
Na wyższych elewacjach, tuż obok nas, czekały szmaragdowe polodowcowe jeziora, kryszałowe wodospady, zielone łąki i surowe granie z poszarpanymi zboczami. Prawdopodobieństwo spotkania dzikiej zwierzyny też było tam zdecydowanie większe niż na nizinach. Zobaczenie niedźwiedzia, kozłów śnieżnych (mountain goats) czy owiec gruborogich (bighorns) pozostało marzeniem. Obiecaliśmy sobie, że do Glacier po prostu musimy jeszcze wrócić.
Na wyższych elewacjach, tuż obok nas, czekały szmaragdowe polodowcowe jeziora, kryszałowe wodospady, zielone łąki i surowe granie z poszarpanymi zboczami. Prawdopodobieństwo spotkania dzikiej zwierzyny też było tam zdecydowanie większe niż na nizinach. Zobaczenie niedźwiedzia, kozłów śnieżnych (mountain goats) czy owiec gruborogich (bighorns) pozostało marzeniem. Obiecaliśmy sobie, że do Glacier po prostu musimy jeszcze wrócić.
I WRÓCILIŚMY !!!
Już po kilku tygodniach
Wakacje spędziliśmy na zwiedzaniu północnych stanów: Oregon i Waszyngton (o czym mowa w osobnych postach), ale wracając do domu, postanowiliśmy jeszcze raz spróbować szczęścia w Glacier National Park.
Tym razem przestudiowałam każdą, najmniejszą informację, każdy alert i każdą uwagę na stronie parku. Po blisko dwóch miesiącach od naszego ostatniego w nim pobytu, zdecydowana większość Glacier funkcjonowała już normalnie, a droga do Przełęczy Logan i mojego wymarzonego szlaku do Hidden Lake stała otworem. Mieliśmy tylko jeden dzień na "poprawkę" tego, co wcześniej nie wyszło, toteż naprawdę skrupulatnie zaplanowałam rozkład dnia.
Jezioro McDonald o wschodzie słońca |
Przede wszystkim wstaliśmy bardzo wcześnie rano (o 4:30!), aby do położonego między szczytami parkingu Logan Pass dotrzeć najdalej do godziny 7.30. Potem najzwyczajniej w świecie nie byłoby już gdzie zaparkować samochodu (opiniom i wskazówkom internautów niech będą dzięki!). W ten sposób, jadąc przed świtem do parku byliśmy świadkami jednego z najbardziej widowiskowych wschodów słońca jakie można sobie wyobrazić.
Black Bear buszujący wczesnym rankiem przy drodze |
Cóż to było za przeżycie! Wszyscy dosłownie patrzyliśmy jak oczarowani. Widzieliśmy już trochę zwierzyny w Yellowstone, ale MIŚ - czarny czy grizzly - to widok, który nie każdemu się trafia.
A na pewno nie "w pierwszym rzędzie".
OBEJRZYJCIE!
Droga Going-to-the-Sun, zaczęła niebawem piąć się ku górze. Im wyżej wjeżdżaliśmy, tym bardziej niesamowita i malownicza panorama zaczynała roztaczać się wokół nas.
Pokonując kolejne górskie serpentyny, mijając ogromne pionowe wodospady i patrząc już niemalże z lotu ptaka na potęgę, bezkres i majestat potężnych turni, wiedzieliśmy, że teraz naprawdę doświadczamy istoty Glacier.
Absolutnie fenomenalne widoki!
Absolutnie fenomenalne widoki!
Logan Pass Visitor Center |
Czy wspominałam już wcześniej o rozśmieszaniu Najwyższego?
Mnie, udało się to już drugi raz...
To nie mogło być prawdą a jednak było. Szlak do Hidden Lake był zamknięty!!! I to nie covid-19, nie Idianie i nie lawiny były tego przyczyną! To były niedźwiedzie. W ciągu 2-3 dni poprzedzających naszą drugą wizytę w Glacier, na szlaku widziane były grizzly polujące na kozły. Uznano, że obecność misiów może być zbyt niebezpieczna dla turystów, więc szlak zamknięto do odwołania...
Czy takie oblicze ma statystyczny PECH?! Może pewnego dnia, powinnam wsiąść do samochodu i bez żadnego przygotowania trzeci raz przemierzyć drogę z Utah do Glacier (przeszło 1000 km). Może wtedy się uda... (?)
Na szlaku Highline Trail (Haystack Butte) |
Ruszyliśmy i my.
Nie było źle, z pewnością na brak panoramy nie mogliśmy narzekać. Jednak największą atrakcją tego szlaku było spotkanie z górskim kozłem śnieżnym, który leżąc na półce skalnej, początkowo długo przymierzał się do soczystych zielonych gałązek choinek przy ścieżce, ale kiedy już się na nie zdecydował - zablokował cały ruch, i to w dwóch kierunkach.
Bardzo cieszyliśmy się z możliwości zobaczenia na żywo tego zwierzęcia, bo jest duże, puszyste, milusie i naprawdę piękne. W całym parku żyje ok. 2000 kozłów śnieżnych, toteż nic dziwnego, że to właśnie one są wizytówką i symbolem Glacier.
Saint Mary's Lake |
St. Mary Falls |
Można byłoby eksplorować ten dziewiczy interior tygodniami, tym bardziej, że miłośnicy pieszych wycieczek mają w nim do dyspozycji blisko 1200 km. szlaków! Żeby tego było mało, po kanadyjskiej stronie znajduje się odpowiednik Glacier, czyli Waterton Lakes National Park, który wraz z Glacier tworzy Międzynarodowy Park Pokoju. Cuda, jakie można tam zobaczyć, trudno ponoć wyrazić słowami, ale z uwagi na covid-19 i zamkniętą granicę z Kanadą - mogłam sobie tylko o tym poczytać. Może jeszcze kiedyś będzie okazja zagościć do Glacier po raz trzeci.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz