sobota, 4 stycznia 2020

NOWY ORLEAN - w rytmie jazzu

Parowiec na rzece Mississippi w Nowym Orleanie
Jadąc z Florydy, południowym skrajem Alabamy i Mississippi, dotarliśmy do Luizjany - stanu, który nazwę swą zawdzięcza Ludwikowi XIV - jednemu z najsłynniejszych królów Francji. 
Żeby zrozumieć charakter i historyczne znaczenie Luizjany, należy chociaż pobieżnie wiedzieć, że pod koniec XVII w., to wcale nie Hiszpanie, lecz Francuzi jako pierwsi wykazali zainteresowanie dziewiczym terytorium na północnym wybrzeżu Zatoki Meksykańskiej, i to oni - prawem odkrywców - założyli tam pierwszą stałą kolonię, którą nazwali na cześć swojego władcy absolutnego - "Króla Słońce". 
W tamtym czasie, Luizjana obejmowała swoim zasięgiem ok. 1/3 środkowej powierzchni dzisiejszych Stanów Zjednoczonych i część Kanady. To był naprawdę ogromny obszar. Po licznych wojnach i rewolucjach XVIII-go wieku, Napoleon odsprzedał jednak te włości w 1803 r. rządowi USA, co przyczyniło się do znacznego poszerzenia amerykańskiego terytorium, a co więcej, otworzyło Stanom drogę podboju na tzw. Dziki Zachód. 


LaBranche Building przy Royal Street

Pomimo tego, że administracyjnie Luizjana stała się częścią USA, to jednak lata długiego francuskiego panowania nie pozostały bez wpływu na jej mieszkańców. Język i kultura francuska były wśród nich silnie zakorzenione, co pozwoliło na przetrwanie wielu francuskich akcentów do dnia dzisiejszego. Mogliśmy się o tym przekonać w najliczniejszej aglomeracji Luizjany - Nowym Orleanie - barwnym, muzycznym mieście, położonym wśród bagien, u ujścia jednej z największych rzek świata - Mississippi River.
Dom przy Royal Street




Jeżeli Nowy Orlean, to koniecznie Dzielnica Francuska - dystrykt z szachownicą prostopadłych ulic, gdzie stoją kolonialne domy z balkonami o balustradach z kutego żelaza i pióropuszami paproci zdobiących fasady zabytkowych budowli.


Andrew Jackson Hotel przy Royal Street



Royal Street - najpiękniejsza ulica miasta










Jeden z ulicznych przebierańców
liczących na napiwek
Spacer przecznicami dzielnicy zachwyca i oszałamia jednocześnie. Wszędzie panuje luźna atmosfera. Gdzie się nie ruszyć, różnego rodzaju artyści prezentują swoje większe czy mniejsze talenty, mając nadzieję na aplauz i kilka groszy z kieszeni turystów. Najwięcej jest muzyków. Można odnieść wrażenie, że każdy kto posiadł umiejętność gry na jakimś instrumencie, wyszedł na ulicę i -czy to solo czy w grupie - zabawia publiczność wesołymi dźwiękami. Muzyczne tradycje są w Nowym Orleanie niezwykle silne. W mieście, gdzie na początku XX w. narodził się jazz, do dziś słychać spuściznę brzmień afrykańskich, amerykańskich i europejskich.
Można posłuchać i... popatrzeć :)

Najbarwniej jest na Bourbon Street. Ta aleja to imprezowe serce miasta. Muzyka jest tam wszędzie. Ludzie grają, tańczą, klaszczą, śpiewają. Tu i ówdzie można poczuć zapach ziółka, a o zmierzchu, doświadczyć jeszcze bardziej ekscytujących wrażeń...
Uliczny band na Bourbon Street











To właśnie na Bourbon Street najhuczniej obchodzone jest święto Mardi Gras, czyli ostatki.  Ponoć od piątku do wtorku przed środą popielcową, w całej dzielnicy francuskiej, w barwnych pochodach, z jeżdżącymi platformami i maszerującymi orkiestrami uczestniczy rokrocznie przeszło milion osób. 

Wszyscy oczywiście noszą bajeczne przebrania, a tradycyjnym podarunkiem dla tłumów, głównie dla kobiet, są sznury plastikowych koralików w barwach zieleni, złota i fioletu. Koraliki te, jako bardzo rozpoznawalna nowoorleańska ozdoba, królują chyba wszędzie, nawet poza ostatkami. 

Poza ostatkami również, zabawa w dzielnicy francuskiej Nowego Orleanu trwa cały rok. Turyści spacerujący przy dźwiękach muzyki, mogą podziwiać nie tylko zabytki, ale również prace malarzy, stoicki spokój mimów, pomysłowość przebierańców czy zręczność ulicznych tancerzy. Mogą nawet skorzystać z usług  wróżek przepowiadających przyszłość! Wróżki tworzą niesamowity obraz centrum dzielnicy przy Jackson Square.



Jedno ze "stoisk" wróżbiarskich na Jackson Square

Usadowione przy rozstawionych na dworze stolikach, zaopatrzone w swoje spirytystyczne akcesoria, zachęcają do przejrzenia się w kryształowej kuli lub do porad udzielanych w licznych pobliskich sklepach woodoo


 "The Woodoo Bone Lady"
- szyld jednego ze sklepów woodoo
w dzielnicy francuskiej
Same sklepy woodoo oferują niezwykły asortyment i równie niezwykły nastrój. Można się w nich poczuć jak w przybytku afrykańskiego szamana czy jakiegoś ezoterycznego maga. Można tam nabyć wisiorki, maski, dziwne mikstury, zaklęcia, świece, uroki, laleczki woodoo i generalnie wszystko co pochodzi z tradycyjnych afrykańskich wierzeń połączonych z aspektami katolicyzmu i francuskiej kultury kreolskiej. 
Wow! Nie wszędzie można zobaczyć taki FOLKLOR!


Louis Armstrong Park

Żeby trochę ochłonąć od otaczającego nas zewsząd zgiełku, udaliśmy się na chwilę do pobliskiego parku - przyjemnego zieleńca z malowniczymi ścieżkami, ławkami i pomnikiem  upamiętniającym jednego z najwybitniejszych światowych trębaczy i muzyków jazzowych - Louisa Armstronga. 
Pomnik Louisa Armstronga
w Louis Armstrong Park
w Nowym Orleanie


Paradoks historii polega na tym, że współczesny park imienia Armstronga, był przed wojną secesyjną jedynym miejscem w Nowym Orleanie, gdzie czarnoskórzy niewolnicy mogli się spotykać w niedziele i grać swoją muzykę.
Niedzielne występy niewolników i wolnych Afroamerykanów na Congo Square 
(w obecnym Parku Armstronga) stały się tradycją, która przyciągała tłumy przez dziesięciolecia
i odegrała ważną rolę w tworzeniu jazzu, 
jednej z oryginalnych form sztuki amerykańskiej




Bourbon Street
Późnym popołudniem, wróciliśmy jeszcze na Bourbon Street gdzie tłumy oklaskiwały wyginających się i skaczących w rytm muzyki czarnoskórych gentelmanów, natomiast na Jackson Square udało nam się zobaczyć maszerujący tamtędy rozbawiony weselny korowód.


Ślubny korowód na Jackson Square 









Ostatnim spojrzeniem pożegnaliśmy plac, dla którego tło stanowi piękna katedra św. Ludwika, jak również górująca nad parkiem postać generała Andrew Jacksona na koniu. Mijając "Natchez"- ostatni ze słynnych parowców kursujących niegdyś po Mississippi, udaliśmy się promenadą Moonwalk w stronę zachodzącego słońca. 
W ten sposób zakończyliśmy wizytę w Nowym Orleanie.

Katedra św. Ludwika przy Jackson Square
Promenada Moonwalk








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz