link |
Najbardziej charakterystyczne w Savannah są... DRZEWA!!! Wiecznie zielone żywe dęby południowe (Southern Live Oak czyli Quercus Virginiana), przydają temu miastu klimat, o jaki trudno w jakimkolwiek innym miejscu. Rosną na skwerach, wzdłuż alej parkowych i ulic. Niczym zaklęte w naturze istoty - wyciągają nad głowami przechodniów swoje ogromne karłowate ramiona, udrapowane srebrzysto-szarymi frędzlami mchu hiszpańskiego (Spanish moss). Są naprawdę piękne!
Nie mogłam oderwać od nich oczu przemierzając uliczki i place historycznej dzielnicy Victoria. A historii tam nie mało...
Gingerbread House z 1899 r. |
Domy w historycznej dzielnicy Savannah |
W nowej kolonii zdecydowanie nie sympatyzowano z katolikami (bo ci hiszpańscy z Florydy zmuszali Indian siłą do przyjęcia chrześcijaństwa), ale gdy łódź zagubionych irlandzkich katolików przybiła do Savannah, życzliwy Oglethorp pozwolił im pozostać w mieście. Stąd, do dziś góruje nad miastem katolicka katedra św. Jana Chrzciciela.
Czy wiecie, co pierwotnie także było ZAKAZANE w nowej kolonii? Ku waszemu zdumieniu czy nawet rozbawieniu podaję: alkohol i... niewolnictwo!
Oczywiście musicie domyślać się, że to się z czasem diametralnie zmieniło. Już po dziesięciu latach od założenia Georgii, do pracy na jej plantacjach zaczęto masowo sprowadzać niewolników z Afryki. To właśnie ich praca była powodem błyskawicznego sukcesu gospodarczego. Niewolnicy stawiali domy, uprawiali ryż, bawełnę i indygo. Jak wiadomo, w połowie XIX w. Georgia stała na niewolnictwie.
Do dzisiaj w Savannah zwiedzać można posiadłości byłych zamożnych plantatorów, a także miejsca gdzie żyli i pracowali sami niewolnicy. Nie był to najbardziej chlubny okres w historii. Wiadomo na czym polegało niewolnictwo i co działo się z ludźmi, których życie, wolność i godność należały do kogoś innego. W Savannah niestety też miało miejsce wiele ludzkich tragedii. Przykładowo, do dzisiaj mówi się tam o wydarzeniu znanym jako The Weeping Time (Czas Płaczu). Jeden z ówczesnych miejscowych bogaczy - uwielbiający hazard Pierce Butler - po zadłużeniu ogromnego majątku, musiał spłacić długi nie tylko sprzedając swoje nieruchomości, ale również wystawiając na sprzedaż swoją... "służbę".
Szeroko reklamowana wówczas aukcja, była największą jednorazową sprzedażą niewolników w historii.
Sto sześćdziesiąt lat temu, w ciągu dwóch dni, ok. 450 osób zmieniło właściciela i rozstało się ze swoimi najbliższymi... Tak wyglądała rzeczywistość.
Podczas gdy los czarnoskórych naprawdę nie był do pozazdroszczenia, amerykańskie elity prowadziły w tym samym czasie przemiłe, wykwintne i bogate życie. W Savannah na każdym kroku widać spuściznę tych czasów. Eleganckie wille z epoki antebellum, stare rezydencje z pięknymi detalami architektonicznymi, zabytkowe domy należące do sławnych mieszkańców miasta - urozmaicały nam, tego grudniowego popołudnia, spacer uliczkami skansenu pod gołym niebem.
Słynny Dom Mercerów z filmu "Północ w Ogrodzenie Dobra i Zła" |
The Armstrong House |
Domy przy Placu Monterey |
Rezydencja Forsythów |
Oprócz architektury charakterystycznej dla okresu sprzed wybuchu wojny secesyjnej, bardzo podobały nam się zielone, zaprojektowane niegdyś przez Oglethorpe'a skwery, którymi wręcz poprzeplatane są uliczki Starego Savannah.
W szczególności, uwagę naszą przykuł Plac Kazimierza Pułaskiego i Plac Monterey, gdzie stoi pomnik polskiego bohatera i gdzie on sam jest pochowany.
Wiecie, że jego odwaga i brawura uratowały życie George'a Washingtona w wojnie o niepodległość USA?
W podziękowaniu Washington nadał Pułaskiemu stopień generała, a gdy dowiedział się o jego śmierci poniesionej podczas oblężenia Savannah, rozkazał swoim żołnierzom porozumiewać się hasłem "Pułaski" i odzewem "Polska".
Pomnik i miejsce spoczynku Kazimierza Pułaskiego |
Ni mniej ni więcej, rodak nasz - uważany w USA za twórcę kawalerii - ma w tym kraju status bohatera narodowego, i to wcale nie zapomnianego.
W 2009 r. prezydent Barack Obama nadał Kazimierzowi Pułaskiemu pośmiertne obywatelstwo USA (jako siódmej osobie w historii!). Imię bohatera nosi oczywiście też wiele parków, miejscowości i hrabstw w kraju, dzień 11 października to General Pulaski Memorial Day, a urodziny Pułaskiego to święto obchodzone w niektórych stanach. Nawet amerykański strategiczny okręt podwodny o napędzie atomowym "USS Casimir Pulaski", upamiętniał w ubiegłym wieku polskiego bohatera wojny o niepodległość Stanów Zjednoczonych.
Nie powiem, mamy powód do dumy!
Tak naprawdę każdy skwer w Savannah, to osobny pomnik, osobna historia, osobna wielka legenda upamiętniająca historię miasta lub stanu.
Fontanna w Forsyth Park |
Przepiękna fontanna w Forsyth Park jest jedną z najbardziej rozpoznawalnych ikon Savannah. Uroczy wodotrysk, zdobi zieleniec od 1858 r,. a "magiczne" drzewa przydają temu miejscu niepowtarzalnego, baśniowego uroku.
Inną charakterystyczną atrakcją miasta jest Savannah Cotton Exchange.
Budynek dawnej Giełdy Bawełny |
Stamtąd już tylko kilka kroków dzieliło nas od brzegów rzeki - Savannah River, nad którą poprowadzono słynną, wybrukowaną kamieniami River Street.
River Street nad rzeką Savannah |
Oprócz tego, River Street jest jedną z brzydszych ulic jakie widziałam...
W przeszłości było to miejsce, które zamieszkiwali biedacy, miejsce - gdzie niewolnicy i imigranci z Europy ładowali i rozładowywali statki, miejsce - gdzie w magazynach portowych trzymano świeżo sprowadzonych do Ameryki niewolników i gdzie najszybciej wybuchały epidemie żółtej febry. Nie trudno wyobrazić sobie jak wyglądała dawna atmosfera tych portowych zabudowań.
Balastem ze statków wybrukowano River Street |
Panorama River Street z przeciwnego brzegu Savannah River |
Pomnik Machającej Dziewczyny (Waving Girl Monument) |
Znacznie lepszą panoramę nabrzeża zyskaliśmy z pokładu małej łodzi turystycznej kursującej jako bezpłatny shuttle po wybrzeżu Savannah. To nim właśnie dotarliśmy do Waving Girl Monument czyli pomnika Florence Martus - słynnej Machającej Dziewczyny.
Była to postać autentyczna. Mieszkała z rodzicami w forcie Pułaski i machała chusteczką każdemu przepływającemu statkowi. Robiła to również gdy dorosła, a marynarze w odpowiedzi pozdrawiali ją trzema gwizdkami. Zwyczaj ten przetrwał nawet po śmierci Florence.
Zmierzch już zapadał gdy opuszczaliśmy River Street i podążaliśmy do samochodu. Rozświetlone świątecznymi dekoracjami Savannah zapraszało do wieczornego spaceru w zupełnie nowej odsłonie. Było naprawdę fantastycznie.
Nazajutrz, udaliśmy się jeszcze do Wormsloe Historic Site - dawnej kolonialnej posiadłości niejakiego Noble'a Jonesa, który przybył do Georgii wraz z Oglethorpe'm i pierwszą grupą osadników. Jones służył kolonii jako lekarz, inspektor i radny królewski. Jego potomkowie utrzymywali Wormsloe do 1973 roku.
Wjazd do WORMSLOE Historic Site - jednej z pierwszych posiadłości założonych w Savannah |
Mech hiszpański otulający dęby Południa |
Aleja prowadząca do posiadłości WORMSLOE |
PIĘKNIE, PRAWDA!!!
W końcu przyszedł czas, aby pożegnać czarujące Savannah (galeria zdjęć tutaj) i podążyć w dalszą drogę.
Ku ogromnej radości nie tylko najmłodszych Podróżników, obraliśmy azymut na miejsce dosłownie MAGICZNE. Wyśnione, wymarzone, od wielu lat pozostające w sferze naszych marzeń - Orlando na Florydzie - miejsce, gdzie spełniają się marzenia!
Odbyłem z Chatą Podróżników kolejną, interesującą podróż po amerykańskiej ziemi. Tym razem Savannah jawi się dzięki Twoim (Waszym :-)poetyckim opisom, zupełnie odmiennym od innych miejsc tego wielkiego kraju.Mnie również oczarowała bogata różnorodność architektoniczna i szaty roślinnej, a czarodziejskich dębów w szczególności(!)Fascynujące i bajkowe.
OdpowiedzUsuńDziękuję za sporą porcję wiedzy z historii stanu Georgia, samego Savannah ale przede wszystkim szczególnego w niej udziału naszego rodaka i amerykańskiego bohatera - Kazimierza Pułaskiego.