piątek, 2 sierpnia 2019

HOUSTON - Kosmiczne Miasto



Houston, to największe miasto stanu Teksas i jednocześnie czwarte pod względem wielkości miasto w Stanach Zjednoczonych. Z Galveston dzieliła nas od niego godzina drogi, ale wcześniej, na przedmieściach Houston, odwiedziliśmy miejsce, które dotąd znane nam było tylko z filmów - Centrum Lotów Kosmicznych NASA!!!







Nasze podekscytowanie tą wizytą było tym większe, że centrum zwiedzaliśmy w 50 rocznicę lądowania człowieka na Księżycu!
To właśnie 20 lipca 1969 r.  dowódca misji kosmicznej Apollo 11 -
Neil Armstrong, przekazał Ziemi wiadomość - "The Eagle Has Landed!" (Orzeł wylądował!).

Niesamowite, że pół wieku później, stałam osobiście z moimi podróżnikami w miejscu,
do którego po raz pierwszy dobiegł głos ze srebrnego globu!

Z wypiekami na twarzy przekroczyliśmy progi Houston Space Center, które jest nie tylko atrakcją turystyczną samą w sobie, ale także nadzwyczajnym centrum edukacyjnym i muzeum, obrazującym wszystkie epoki amerykańskich podróży kosmicznych.
Podczas zwiedzania, na własne oczy podziwialiśmy oryginalne części potężnych statków kosmicznych, w których, na różnych etapach podboju kosmosu, astronauci musieli żyć i pracować w stanie nieważkości przez wiele tygodni. Udając się w wirtualną podróż razem z nimi, mogliśmy doświadczyć spaceru kosmicznego, oglądać Ziemię z orbity okołoziemskiej, zajrzeć do modułu dowodzenia jednej z misji Apollo, a w końcu trafić też na Księżyc! 



Amerykanie na Księżycu - makieta w Space Center Houston

Wszystko to, dzięki oszałamiającym, wręcz fenomenalnym ekspozycjom centrum kosmicznego.

Amerykanie, co jest naprawdę godne podziwu i co podkreślam już kolejny raz, są niezrównani w przedstawianiu i upamiętnianiu swojej historii, w eksponowaniu swoich zdobyczy naukowych, w dążeniu do rzeczy wielkich i wydawać by się mogło - niemożliwych. Nawet nie będąc Amerykaninem, odczuwa się tam dumę z tego, jak daleko zaszedł człowiek tylko w ciągu ostatniego stulecia! 

Lotniskowiec wahadłowy SCA 905 z repliką promu kosmicznego "Independence"
Jeden z dowodów ludzkiego geniuszu stoi przed wejściem do Space Center. 

Oryginalny, historyczny lotniskowiec wahadłowy SCA 905, został przerobiony z Boeinga 747 i przystosowany przez NASA do transportu promów kosmicznych. Ten największy w swoim rodzaju artefakt latał przez 42 lata! 
Dzisiaj można obejrzeć nie tylko jego wnętrze, ale również zamontowaną na nim 80-tonową replikę wahadłowca "Independence" - jedyną, do jakiej wstęp udostępniono zwiedzającym. A to dopiero przedsmak tego, co jeszcze można zobaczyć w bazie NASA w Houston.


Johnson Space Center, to już właściwe obiekty centrum kontroli NASA. Tam, naprawdę pracują ludzie koordynujący i monitorujący wszystkie załogowe loty kosmiczne Stanów Zjednoczonych. Tam, prowadzi się treningi astronautów, tam, realizuje się innowacyjne projekty związane z coraz szerszym podbojem kosmosu i tam też, rozwiązuje się problemy, przed którymi stoi współczesna astronautyka. 
Ponieważ jest to całkiem spory kompleks, na wycieczki do poszczególnych miejsc obiektu zabierają firmowe pojazdy z pilotem na pokładzie. 
Oczywiście wszystko jest doskonale przemyślane i zorganizowane, a dzięki temu, proces zwiedzania przebiega szybko i bez problemów. No i oczywiście zawsze z uśmiechem na ustach, po amerykańsku :))

Pierwszego przystanku nie mogliśmy się wręcz doczekać! 
Centrum Kontroli Misji! 
Zabytkowe Centrum Kontroli Misji
Ogromna sala, z wieloma ekranami, monitorami, matematycznymi wykresami i stanowiskami pracy szeregu kontrolerów - pamiętacie taki obrazek z filmów? 
My mieliśmy szczęście zobaczyć właśnie TO "filmowe", stare pomieszczenie. Dzisiaj pozostaje dość zabytkowe i używane obecnie tylko w celach treningowych. Niemniej, już wkrótce poddane renowacji, ma zostać dostosowane do możliwości sprawowania kontroli nad niezwykłą misją. 
NASA przygotowuje się bowiem do wyprawy na Marsa w 2033 r.




Ma to być najdłuższa jak dotąd, bo trwająca ponad 3 lata, podróż człowieka w kosmos. Jednak zanim rasa ludzka postawi nogę na czerwonej planecie, naukowcy muszą uporać się z całkiem sporym problemem - ubytkiem gęstości kości i zanikiem mięśni astronautów w warunkach nieważkości. Wprawdzie podczas misji, jej członkowie poświęcają wiele czasu na ćwiczenia fizyczne, ale i tak nie są w stanie wyeliminować wszystkich problemów związanych z brakiem ciążenia. Znamienne jest, iż najdłużej funkcjonujący w przestrzeni kosmicznej (ponad 14 miesięcy) astronauta, znalazłszy się na Ziemi, nie mógł wykonywać żadnej czynności dłużej niż 2-3 godziny. Był po prostu zbyt wyczerpany. A ponoć po powrocie tylko z sześciomiesięcznego lotu kosmicznego, potrzeba 2-3 lat, aby kościec się odbudował. NASA ma nad czym pracować, ale pozostaje mieć nadzieję, że mimo trudności, uda się opracować technologię umożliwiającą podróże poza orbitę Księżyca, i za kilkanaście lat będziemy mieli szczęście być świadkami lądowania człowieka na Marsie.


Space Vehicle Mockup Facility
Tymczasem, kolejny punkt wycieczki przewidywał zwiedzanie Space Vehicle Mockup Facility - budynku z makietami promu kosmicznego oraz makietami każdego większego modułu na międzynarodowej stacji kosmicznej. Te moduły zbudowane są w skali 1:1 i zbliżone do oryginalnych części statku kosmicznego tak mocno, jak to tylko możliwe. To właśnie tam, kosmonauci ćwiczą i zapoznają się ze wszystkimi systemami promu pozostającego na orbicie.
Ogromna hala o długości 200 metrów, mieści też symulator grawitacji i pojazdy testowe Mars Rover. 
Cały ten szkoleniowy obiekt mogliśmy podziwiać z wysokości galerii ciągnącej się wzdłuż ściany budynku nr 9. Bardzo pomysłowe rozwiązanie dla rzeszy spragnionych wiedzy turystów.

W końcu, dotarliśmy do parku rakiet. Po wejściu do olbrzymiego hangaru, oczom naszym ukazała jedna z największych zdobyczy cywilizacji: potężna, masywna rakieta SATURN V
Jest to najwyższa, najcięższa i najpotężniejsza rakieta, jaką kiedykolwiek latano. NASA wykorzystywała te kolosy głównie podczas programu Apollo, celem wysłania Amerykanów na Księżyc. 
Na świecie są tylko 3 rakiety Saturn V. Ta w Johnson Space Center jest jedyną rakietą złożoną ze sprzętu certyfikowanego do lotu. Trzy gigantyczne segmenty zawierają silniki potrzebne do oderwania się od Ziemi, wejścia na orbitę i dotarcia do Księżyca. Założenie jest wprost niewiarygodne, imponujące, powalające z nóg. Aż trudno sobie wyobrazić, że ta kupa żelastwa była w stanie dokonać tak spektakularnych technicznych osiągnięć. Czy wiecie, że latając w latach 1967-1973, rakieta Saturn V wystrzeliła w kosmos 27 astronautów z sześciu udanych misji lądujących na Księżycu?! Umieściła też na orbicie pierwszą amerykańską stację kosmiczną "SKYLAB".


Rakieta SATURN V
Obchodząc z każdej strony ten artefakt historii kosmosu, patrzyliśmy na osiągnięcia najjaśniejszych umysłów nauki minionego wieku. Mieli ludzie łeb na karku, tworząc coś takiego. 

Dzisiaj lądowanie Amerykanów na Księżycu to jedna z piękniejszych kart historii USA, ale... 
No właśnie... 
Historia - jak wiemy - niejedno ma imię...  

Czy wiecie, że rakieta Saturn V to dzieło niejakiego Wernhera von Brauna - wybitnego uczonego i czołowego konstruktora rakiet w  kosmicznym programie Stanów Zjednoczonych? 
Tak! To właśnie von Braun zabrał Amerykę na Księżyc! Jeden z najsłynniejszych naukowców - założycieli NASA (później zastępca samego dyrektora tej sławnej agencji),  jeden z najbardziej szanowanych i popularnych obywateli USA, oklaskiwany i odznaczany najwyższymi honorami tego kraju... nie przypadkowo znalazł się po II wojnie światowej w Ameryce. 

Jako współtwórca pocisków balistycznych V2 w hitlerowskich Niemczech, członek partii nazistowskiej i oficer SS, miał na swoim koncie niejedną zbrodnię i normalnie powinien stanąć przed trybunałem międzynarodowym jako zbrodniarz wojenny. 
Dlaczego włos mu z głowy nie spadł? Jeśli nigdy nie słyszeliście o "Operacji Paperclip" znanej też pod nazwą "Operation Overcast", poczytajcie TUTAJ.
To jedna z wielu niewypowiedzianych historii USA.

W NASA Space Center Houston, spędziliśmy cały dzień. 
Obejrzyjcie !





Ponieważ Houston jest jednym z najbardziej znanych miast USA, nie mogliśmy odmówić sobie przyjemności przyjrzenia się z bliska tej ogromnej, nowoczesnej aglomeracji, zawdzięczającej swoją nazwę pierwszemu prezydentowi Republiki Teksasu - generałowi Samuelowi Houstonowi. 


Houston
Miasto jest duże, bogate i nowoczesne. W dodatku może poszczycić się naprawdę wspaniałą zabudową z wieloma imponującymi drapaczami chmur w centralnych dzielnicach. Składają się one na trzecią w Ameryce Północnej, a dziesiątą na świecie - panoramę miasta pod względem wysokości. 


Ale te imponujące wieżowce nawet w połowie nie odzwierciedlają potęgi gospodarczej tej metropolii. Houston znane jest na świecie z przemysłu energetycznego - zwłaszcza z wydobycia ropy naftowej i gazu ziemnego. Posiada jeden z największych na świecie portów oraz szeroką bazę przemysłową w sektorze produkcji, aeronautyki i transportu. Odgrywa wiodącą rolę w dziedzinie opieki zdrowotnej, skupiając na swoim obszarze największą na świecie ilość instytutów badawczych i obiektów związanych z ochroną zdrowia. To właśnie ze względu na poziom rozwoju lokalnego przemysłu, Houston charakteryzowane jest jako miasto globalne, wyróżnione jako jedno z najlepszych miast do życia, nauki, kupna domów i robienia zakupów 😊 



W istocie bardzo nam się tam podobało. Nowoczesna architektura śródmieścia zachwyciła nas swoim modernistycznym wyglądem, innowacyjną infrastrukturą i doskonale zorganizowaną przestrzenią publiczną. Houston to naprawdę miasto XXI wieku. Szczególnie wyraźnie widać to o zmierzchu, gdy szklane wieżowce rozbłyskują tysiącami świateł. 
Zobaczcie!


Museum Distric to dzielnica, której nazwy nikomu nie trzeba tłumaczyć. Zazwyczaj też, bardzo chętnie odwiedzamy takie dzielnice w dużych miastach. W Houston, spośród licznych instytucji kulturalnych na tym obszarze, wybraliśmy dwa ciekawe muzea. 

Muzeum Zdrowia (The Health Museum) okazało się interaktywnym centrum naukowym, oferującym swoim gościom wszelkie atrakcje związane z poznaniem ludzkiego ciała i jego działaniem. Można jechać tam na rowerze ze szkieletem, przejść prze jelito grube i siedzieć na gigantycznych zębach! Tak naprawdę jest to podróż do świata, którego nigdy wcześniej się nie widziało, przynajmniej nie tak! Liczne doświadczenia i ciekawe eksperymenty, to kolejna przygoda do przeżycia w tym miejscu. Chcielibyście zobaczyć pod mikroskopem, co przykładowo żyje na naszej skórze... lub jak będziecie wyglądać za 30 lat?  Fajne doświadczenie, szczególnie dla dzieci.



Muzeum Sztuk Pięknych (Museum of Fine Arts) to oczywiście muzeum sztuki. Założone w 1900 r., jest największą instytucją kulturalną w południowo-zachodnim regionie Stanów Zjednoczonych. Posiada w swoich zbiorach ponad 65.000 eksponatów dokumentujących 6000 lat działalności artystycznej człowieka. No niestety, tego nie da się obejrzeć w jednym dniu, toteż ograniczyliśmy się do odwiedzenia zaledwie jednego spośród kilku budynków muzeum i obcowania w nim głównie ze sztuką europejską, jak zwykle - zachwycającą! 






Wyjeżdżaliśmy z Houston żegnani przez wielkomiejskie wieżowce o fantazyjnych kształtach. Bardzo byliśmy ciekawi jak będą wyglądały ich odpowiedniki w kolejnym wielkim mieście Teksasu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz