Przeznaczyliśmy na to kilka dni, w trzech różnych miejscowościach (żeby było różnorodnie).
Nad Zatoką Meksykańską, latem jest bardzo gorąco, co gorsza - bardzo wilgotno. Wychodząc rano z klimatyzowanego hotelu, mieliśmy wrażenie, że wchodzimy do lasu tropikalnego.
Czy wiem jak jest w lesie tropikalnym? Bynajmniej, ale kilka razy miałam okazję być w miejscach będących rekonstrukcjami tego ekosystemu. Jeśli odwiedzaliście kiedykolwiek jakąś egzotyczną motylarnię, to to jest właśnie ten klimat. Gorąco, duszno i pot się leje po plecach. Jedyny kierunek jaki można obrać - to plaża!
Rockport Beach |
W istocie, plaża bardzo ładna i bardzo funkcjonalna. Wspomniałam, że płatna? Tylko 5$, ale naprawdę warto, aby cieszyć się udanym wypoczynkiem.
Nie żałowaliśmy też decyzji o przywiezieniu ze sobą z Utah całkiem sporej ilości sprzętu plażowego, który w Rockport uratował nas wręcz od zasypania piaskiem.
Sprzęt plażowy - gwarancją udanego wypoczynku :)) |
Nazajutrz czekało na nas wybrzeże Corpus Christi. To duże portowe miasto, którego jedną z największych atrakcji pozostaje lotniskowiec USS Lexington - legenda amerykańskiej marynarki.
USS Lexington w Zatoce Corpus Christi |
Po wojnie, okręt wykorzystywano do celów szkoleniowych. Ciekawostką jest, że jako pierwszy lotniskowiec na świecie, USS Lexington w 1980 r. przyjął na swój pokład kobiety odbywające służbę wojskową. Niedługo potem "przeszedł" na zasłużoną emeryturę. Pływał 40 lat, co czyni go lotniskowcem o najdłuższym stażu w amerykańskiej armii. Uznany w latach 90-tych za skarb narodowy, przekształcony został na muzeum.
Świadomie go jednak nie odwiedziliśmy. Jest bowiem czas na zwiedzanie i jest czas na relaks. A w Corpus Christi zdecydowanie był czas na relaks. Ruszyliśmy ponownie na plażę.
McGee Beach w Corpus Christi |
Domy na palach - typowa zabudowa na wyspie Galveston |
Nie mogliśmy napatrzeć się na tę dziwaczną zabudowę. Letniskowe domy, czasami przepiękne wille, stoją sobie jak na rusztowaniu. Często, sama konstrukcja podtrzymująca budynek, odbiega barwą od elewacji domu, a to daje efekt zawieszenia domostwa w powietrzu. Trochę śmiesznie, niemniej, dla tubylców jest to pewnie zupełnie normalna sprawa. Wizja huraganowych fal przelewających się przez wyspę z Zatoki Meksykańskiej do Galveston Bay (co skutkowało w przeszłości dewastacją miasta), z pewnością skutecznie wygrywa tam z estetyką przestrzeni.
Historyczne centrum Galveston |
Jedna z głównych ulic zabytkowego Galveston |
Wystąpił jednak czynnik, którego zupełnie nikt się nie spodziewał. Ku naszemu ogromnemu żalowi i wielkiej radości tubylców, spadł deszcz...
Prognoza pogody nie zachęcała też do plażowania w dniu następnym, dlatego nie chcąc tracić dnia w hotelu - wyruszyliśmy rankiem na zwiady do centrum.
Moody Mansion |
W ten sposób trafiliśmy do Moody Mansion (rezydencji rodziny Moody), której wnętrza obrazują życie jednej z najbogatszych i najbardziej wpływowych rodzin w Teksasie.
Historia rodziny Moody jest bardzo interesująca, a ich dorobek pozostaje przykładem amerykańskiej pomysłowości i przedsiębiorczości.
W 1866 r, w kraju podnoszącym się po dramacie wojny domowej, w mieście z perspektywicznym portem morskim, niejaki William Lewis Moody rozpoczął swoją działalność w przemyśle bawełnianym. Wkrótce, zaangażował się w budowę linii kolejowej łączącej wyspę z lądem oraz pogłębienie portu Galveston. Wraz z synem, założył prywatny bank, a niedługo potem zajął się także ubezpieczeniami. W ten sposób, Moody dorobił się w życiu sporego majątku, a mówiąc ściśle, założył jedno z największych amerykańskich imperiów finansowych. Jego następcy byli już właścicielami banków, hoteli i gazet. W 1942 r. syn Moody'iego wraz z żoną założyli fundację Moody Foundation, która do dziś przyznaje dotacje na różne cele obywatelskie i środowiskowe w całym stanie. Wspiera służbę zdrowia, edukację, kulturę i sztukę. Moody - to bardzo rozpoznawalne nazwisko w Teksasie, a ich rodzinny dom - Moody Mansion, został wymieniony przez Travel Channel jako jeden z najbardziej znanych domów w Stanach Zjednoczonych.
Jak się o tym nie przekonać, będąc w pobliżu?
William Lewis Moody junior, nabył ją w 1900 r. od spadkobierców pierwotnych właścicieli. Mieszkał tam z żoną i czwórką dzieci. Jedna z jego córek - Mary Moody Northen - zajmowała się rodzinnym interesem i przewodziła fundacjom Moody do swojej śmierci w 1986 r.
Dom, pełen jest również wspomnień i pamiątek po niej - uwielbiam takie miejsca. Z pewnością obejrzałabym tam wszystko zdecydowanie dokładniej, ale niespodziewanie na niebie pojawiło się słońce, więc z radością wróciliśmy na plażę.
Plaża w Galveston w pobliżu zabytkowego molo |
Zobaczcie sami.
Niestety kończył się czas na plażowanie. Do pełni szczęścia i pełnowymiarowego relaksu zabrakło nam jednego dnia (właśnie tego, w którym padało), ale podróż musieliśmy kontynuować według planu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz