piątek, 27 grudnia 2019

NASA KENNEDY SPACE CENTER - z wizytą na Przylądku Canaveral




"Zdecydowaliśmy się polecieć na Księżyc nie dlatego, że jest to łatwe,
ale właśnie dlatego, iż jest to trudne"

                                                                           - John F. Kennedy


Wypowiadając te słowa w swoim słynnym przemówieniu z dnia 12 września 1962 r., młody prezydent Stanów Zjednoczonych miał ambicje wysłania człowieka na Księżyc nie tylko po to, aby - co oczywiste - pokonać Rosjan w podboju kosmosu, ale również po to, aby przez wyczyn ten zapewnić swojemu krajowi ogromny międzynarodowy prestiż, przekładający się później na realne wpływy w sprawach światowych. Bez względu na koszty, Amerykanie mieli wylądować na Księżycu przed upływem dekady. Zrobili to 20 lipca 1969 r. Niestety, największy orędownik podboju kosmosu - John F. Kennedy, nie doczekał tego spektakularnego sukcesu...

Centrum Kosmiczne jego imienia, to dzisiaj nie tylko jedna z największych atrakcji turystycznych na Florydzie, ale również jeden z najbardziej znanych na świecie czynnych kosmodromów*. Oczywistym było, że musimy odwiedzić to owiane legendą miejsce, tym bardziej, że wizyta na Przylądku Canaveral zapowiadała fascynującą przygodę. 
Wszystkie dostępne źródła i opinie zwiedzających jednoznacznie wskazywały, że Kennedy Space Center jest absolutnie fenomenalnym przybytkiem wiedzy, techniki, historii i licznych ekspozycji poświęconych zdobywaniu kosmosu przez człowieka.Wielkością założenia przyćmiewać ponoć miało nawet Centrum Załogowych Lotów Kosmicznych NASA w Houston w Teksasie, które mieliśmy okazję oglądać latem 2019 r. Jednym słowem, nie mogliśmy doczekać się aby zobaczyć tę legendę na własne oczy. 


Przed wejściem do Kennedy Space Center
 Jadąc z Orlando, pojawiliśmy się tam około południa (niestety trochę późno). Przed wejściem na teren centrum udzieliła nam się atmosfera tego miejsca. 
Może to za sprawą ogromnego logo NASA ustawionego przed fontanną ze słowami Kennedy'ego, przypominającymi o początkach śmiałych marzeń i dążeń człowieka do zbadania przestrzeni pozaziemskiej. Może tego niesamowitego nastroju dodały smukłe sylwetki rakiet wyłaniających się zza bramy centrum, a może widniejący na niej napis EXPLORE, który przez dekady stanowił, jak się wydaje, hasło przewodnie dla wszystkich zdobywców kosmosu. Dzisiaj, hasło to można odbierać jako zaproszenie do indywidualnego eksplorowania zdobyczy uniwersum.

Po przekroczeniu bram NASA, spotkaliśmy się według planu z przyjaciółmi - będącymi podobnie jak my, podróżnikami po Ameryce. Dawno się nie widzieliśmy, toteż perspektywa wspólnie spędzonych chwil była dodatkowym bonusem. Nie tracąc czasu, z Centrum dla Zwiedzających (Kennedy Space Center - Visitor Complex), popędziliśmy na objazdową wycieczkę po kosmodromie.

Musicie wiedzieć, że Centrum Kosmiczne NASA na Przylądku Canaveral na Florydzie, zajmuje kolosalną przestrzeń ok. 570 km2. Poszczególne instalacje i elementy infrastruktury agencji, zlokalizowane są w różnych punktach półwyspu, toteż dostęp do nich możliwy jest tylko podczas autokarowych objazdów po tym niezwykłym kompleksie, pozostającym jednocześnie ważnym rezerwatem przyrody.

Crawler tranportujący rakietę z hangaru na platformę startową - link
Jadąc równolegle do olbrzymiego pasa służącego do lądowania powracających z kosmosu promów, otrzymywaliśmy informacje na temat wszystkich mijanych obiektów. W ten sposób, mogliśmy na własne oczy zobaczyć gigantyczne transportery gąsienicowe (tzw. Crawler Transporters), służące do przewożenia rakiet i wahadłowców w obrębie kosmodromu
Nie wyobrażacie sobie jakaż to precyzyjna procedura towarzyszy przewiezieniu jakiegoś obiektu np. z hangaru na platformę startową, zważywszy, że sam pojazd gąsienicowy ma 40 x 35 metrów, waży 2721 ton i zużywa blisko 300 litrów ropy naftowej na 1 km, transportując swój cenny ładunek z maksymalną prędkością 1,6 km/h. Robi wrażenie, prawda?

Crawler Transporter - ciekawy artykuł i film TUTAJ


W istocie, te transporterty to kolosy. To największe na świecie samobieżne pojazdy lądowe. Obsługę takiego crawlera stanowi trzydziestu inżynierów! Poruszając się wzdłuż żwirowatej drogi, przeznaczonej dla gąsienic, nie mogliśmy wyjść z podziwu dla wielkości przedsięwzięcia.

Kompleks 39 - VAB i platformy 39A i 39B - link


Jadąc dalej, dotarliśmy do platform startowych 39A i 39B, które w przeszłości były używane przy startach rakiet Saturn V dla misji księżycowych programu Apollo. Również w kompleksie startowym 39, mogliśmy rzucić okiem na Vehicle Assembly Building (VAB, czyli budynek montowania pojazdów) -  wielki, charakterystyczny gmach ze zdobiącą jego elewację największą na świecie amerykańską flagą. Jest ona widoczna we wszystkich filmach, w których pojawia się NASA. 
Vehicle Assembly Building (budynek montowania pojazdów) link






Budynek o kubaturze ponad 3.6 mln. mpowierzchni 3 ha, powstał w 1965 r. jako miejsce składania rakiet Saturn V. Potem, trzewia przepastnego hangaru wykorzystywano do łączenia ze sobą wszystkich części promów kosmicznych, które po montażu wyjeżdżały na zewnątrz przez drzwi o wysokości 140 metrów! Wyobrażacie to sobie?! Sam budynek jest naturalnie wyższy. Wysokość ta jest na tyle duża, że budynek posiada swój własny system pogodowy. Ponoć w wilgotne dni pod sufitem... tworzą się chmury! 



Objazd po kompleksie zakończył się przy obiekcie Apollo/Saturn V Center. 
W NASA, każda atrakcja ma swój porządek zwiedzania. Wszystko po to, aby zachować chronologię wydarzeń, a przy okazji zbudować napięcie. Amerykanie, jak już wiele razy pisałam - są w tym mistrzami. 
Siedząc zatem w sali będącej repliką pomieszczenia centrum kontroli lotów w Houston, przenieśliśmy się w czasie do lat sześćdziesiątych, aby obserwować wystrzelenie pierwszej misji NASA na orbitę Księżyca, na pokładzie potężnej rakiety Saturn V. 

Przed startem rakiety Saturn V, w sali kontroli lotów sprzed lat
Widzieliśmy, słyszeliśmy i czuliśmy dokładnie wszystko to, co prawdziwi świadkowie tego wydarzenia. Ogłuszający ryk potężnych silników towarzyszył startującej rakiecie. Ziemia drżała, ściany się trzęsły, powietrze wibrowało! Klimat nie z tej ziemi!

Rakieta SATURN V
Po zakończeniu symulacji, otworzyły się drzwi hangaru i oczom naszym ukazała się królowa przestworzy - ogromna, majestatyczna rakieta Saturn V. 

Pomimo tego, że kilka miesięcy wcześniej widzieliśmy taką samą rakietę w Houston, jej monstrualne rozmiary ponownie wprawiły nas w oszołomienie. Saturn V ma 110 m długości, 10 m średnicy i waży przeszło 3000 ton! Rakieta jest gigantyczna! Trzeba cofnąć się pod ścianę hangaru, aby w obiektywie aparatu objąć jej cały majestat (jeśli to w ogóle możliwe). 




Po dołączeniu naszej fotografii jako wirtualnego materiału budulcowego do "Księżyca Ludzi", ruszyliśmy eksplorować. 


Każda taka fotografia jest wirtualną cząstką wirtualnego Księżyca Ludzi
Przyjaciele też dołączają do księżycowej społeczności















Nie uszło naszej uwagi, że przestrzeń wokół rakiety jest fantastycznie zorganizowana - zdecydowanie efektowniej niż w Houston. Można tam zobaczyć nie tylko pamiątki po każdej z misji Apollo, ale również podziwiać satelity, lądowniki, różnego rodzaju prototypy i inne artefakty, które opowiadają historię astronautów zmierzających na Księżyc. 




Moduł Dowodzenia z Misji Apollo 14
Próbka Księżycowa

Pojazd Księżycowy projektu Mieczysława Bekkera
Natknęliśmy się nawet na pojazd księżycowy (tzw. rover - lunar roving vehicleskonstruowany przez polskiego konstruktora - prof. Mieczysława Bekkera. 

W sali kinowej Apollo, czekała kolejna niespodzianka. Projekcja dokumentalnego filmu obrazującego pierwsze lądowanie człowieka na Księżycu, niespodziewanie przerodziła się w trójwymiar. W momencie gdy na starych taśmach sekundy dzieliły lądownik od zetknięcia się z powierzchnią Srebrnego Globu, ten, realnie i widowiskowo wylądował przed nami na księżycowej scenie. Po chwili,  astronauta z amerykańską flagą, ukazał się tuż obok. Wszytko to oczywiście w oprawie efektownych świateł, muzyki i wspomnień bohaterów. Naprawdę podniosłe. 


Lądowanie Człowieka na Księżyciu - pokaz w Lunar Theater
Po chwili, nawiązano do wizji przyszłości - planowanej misji na Marsa. Wprawdzie ludzie, którzy za kilkanaście lat mają wziąć udział w tej wyprawie są jeszcze dzisiaj dziećmi, ale już dzisiaj - mają śmiałe marzenia. Człowiek, który te marzenia umacnia, pojawia się jako finałowa postać pokazu. 
Z kinowego ekranu przemawia miły, starszy pan, który 50 lat temu sam sięgnął gwiazd i zrealizował marzenie ludzkości. Ale jak sam twierdzi, to był dopiero początek. Bowiem "przyszłość podróży kosmicznych jest pisana dzisiaj, właśnie teraz, w marzeniach i wyobraźni nowych pokoleń. Dzięki  spuściźnie Apollo (...) żadne marzenie nie jest niemożliwe" - zapewnia Neil Armstrong.

Jeśli zainteresował Was opis tego pokazu - możecie obejrzeć go tutaj: The Lunar Theater at Apollo/Saturn V Center

Na zakończenie wizyty w Centrum Apollo/Saturn V, zafundowaliśmy gratkę najmłodszym uczestnikom wycieczki - kosmiczną sesję fotograficzną! Musiały się dzieciaki trochę nagimnastykować, ale efekty wyszły całkiem zadowalające. 



Ponieważ grudniowy, deszczowy wieczór nie sprzyjał spacerom po zewnętrznych obszarach centrum Apollo, wróciliśmy autokarem do głównej części kompleksu dla zwiedzających. Starczyło nam czasu, aby zwiedzić jeszcze jeden pawilon, którego ekspozycję poświecono promom kosmicznym. Przed wejściem do budynku ATLANTIS natknęliśmy się na ogromniasty, pomalowany na pomarańczowo zbiornik na paliwo, wykorzystywany przy startach wahadłowców. Kawał baniaczka! 

Wewnątrz, ponownie zaczęło się od rewelacyjnego wprowadzenia - retrospekcji na temat pomysłu, projektu, budowy i służby amerykańskich orbiterów. 
Być może wiecie, że w 2011 r. Stany Zjednoczone zakończyły program załogowych lotów kosmicznych realizowanych przez NASA za pomocą wahadłowców. W ostatnich latach programu, głównym zadaniem tych pojazdów było dostarczanie załóg, zaopatrzenia i elementów konstrukcyjnych do Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Ostatnim promem, jaki w ramach tego programu wylądował na ziemi po powrocie ze swojej misji był wahadłowiec Atlantis. To właśnie jemu w szczególności poświęcony jest film i ekspozycja. 

Film jest oczywiście genialny. Napięcie i wzruszenie towarzyszą widzom do końca projekcji, a gdy w końcu Atlantis ląduje i kurtyna idzie w górę, widzimy przed sobą najprawdziwszy orbiter - imponujący, piękny, majestatyczny!

Po odbyciu 33 misji, po pokonaniu łącznie blisko 203 milionów kilometrów, powrócił do domu, aby kolejne pokolenia mogły podziwiać jego niezaprzeczalną legendę. Naprawdę coś wspaniałego. Dawno nie widziałam tak znakomitej odsłony. 

Jeśli chcecie podejrzeć jak to wyglądało, wejdźcie tutaj:
Complete Space Shuttle Atlantis Experience





Po przejściu do wielopoziomowego hangaru, już z bliska mogliśmy cieszyć oczy samym promem. W jego wnętrzu widać luk ładunkowy oraz specjalne ramię służące do wynoszenia ładunków w przestrzeń kosmiczną. W sąsiedztwie umieszczono replikę kabiny pilotów, dalej kosmiczny teleskop Hubbla i makietę Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Ekspozycja jest arcyciekawa. 
Nie brakuje historii, artefaktów i pamiątek związanych z misjami promów kosmicznych.



Ostatnim rzutem na taśmę udało nam się nawet doświadczyć startu i lotu takim promem. 



Dzięki symulatorowi, przeżyliśmy niezwykłe 8 minut wejścia promu kosmicznego na orbitę. Przyznam szczerze, że nie zazdroszczę astronautom podróży pod niebiosa. 
Hałasu, przeciążeń i telepania wszystkich części ciała nie można zaliczyć do szczególnie przyjemnych doznań. 


Ziemia widziana z kosmosu
Niemniej, to rzadkie doświadczenie wieńczyła prawdziwa gratka. Gdy totalnie wytrzęsieni osiągnęliśmy w końcu przestrzeń kosmiczną, nagle w symulatorze otworzył się dach, a tuż nad nami pojawił się "widok" na jaki mogli pozwolić sobie tylko astronauci podróżujący wahadłowcami - Błękitna Planeta. "Ochów" i "achów" nie było końca. 




Gdy opuszczaliśmy budynek Atlantis, był późny wieczór i Centrum właśnie zamykano. Zabrakło nam dwóch, może trzech godzin, aby zobaczyć jeszcze pawilon "Heroes and Legends", czyli panteon chwały największych i najważniejszych postaci amerykańskiego programu podboju kosmosu. Nie obejrzeliśmy też kilku innych pomniejszych wystaw. Mimo to byliśmy trochę zmęczeni.

Ilość rzeczy do zobaczenia w Kennedy Space Center jest tak ogromna, że chyba naprawdę nie można zwiedzić wszystkiego w jeden dzień. A wystawy to przecież nie wszystko. 

Centrum, oferuje jeszcze wiele innych, chociaż dodatkowo płatnych atrakcji np. "Obiad z Astronautą" (jednym z wielu żyjących) lub "Astronaut Training Experience" (kilkugodzinny trening astronauty). Do tego Kino Imax i doskonale zorganizowana przestrzeń na świeżym powietrzu, gdzie wiele zakątków skrywa arcyciekawe detale. 
Jednym słowem, dla pasjonatów kosmosu - RAJ NA ZIEMI! Bardzo nam się tam podobało. 
Zobaczcie galerię zdjęć!








*KOSMODROM - ośrodek przeznaczony do przeprowadzania startów statków kosmicznych oraz startów i lądowań promów kosmicznych, obejmujący również montaż i przygotowanie do lotu oraz nadzór nad jego przebiegiem, choć centrum sterowania lotem może być w innym miejscu. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz