niedziela, 19 sierpnia 2018

SALT LAKE CITY - miasto mormonów

 Jesień w Utah jest przepiękna. We wrześniu, cała liściasta roślinność zaczęła nabierać wielobarwnych odcieni – co uczyniło otaczające nas góry niezwykle malowniczymi. Temperatura też znacząco spadła od momentu, w którym zagościliśmy w USA toteż zaczęliśmy coraz bardziej rozpoznawać otaczające nas tereny.

Jeszcze w drugiej połowie sierpnia udaliśmy się na rekonesans do stolicy naszego stanu – Salt Lake City

Link do zdjęcia


Nie wiem czy zdajecie sobie sprawę, ale Utah jest znane jako jeden z najbardziej homogenicznych religijnie stanów w USA. Około 70 % mieszkańców jest tutaj zdeklarowanymi mormonami, a w Salt Lake City znajduje się największa i najważniejsza świątynia tego odłamu chrześcijaństwa. To siedziba główna Kościoła Jezusa Chrystusa Świętych w Dniach Ostatnich (The Church of Jesus Christ of Latter-day Saints). Wooww! Całkiem prorocza nazwa....

Gdy zaparkowaliśmy przed tą świątynią świątyń, oczy nam prawie wyszły z orbit, bo tak naprawdę znajdowaliśmy się w samym środku całego KOMPLEKSU świątynnego, nad którym dominowało granitowe neogotyckie gmaszysko z sześcioma strzelistymi wieżami. 
TEMPLE  SQUARE


Żeby w ogóle dowiedzieć się z czym mamy do czynienia, zaczęliśmy naszą wizytę od Centrum dla Zwiedzających.




Niezwykłe! 
Po prostu niezwykłe! Jeszcze nigdy nie widziałam produktu, który w tak doskonały sposób można „sprzedać”! 


   Nie wdając się w szczegóły, ekspozycja znajdująca się w Centrum jest połączeniem wszystkich chyba form przekazu jakie można zastosować, aby obraz tego wyznania był nie tylko interesujący dla gościa w każdym wieku, ale również aby umacniał przybyłych wyznawców w sile ich religijnego nurtu. 


Przepiękna kompozycja białego posągu Jezusa na tle nieograniczonego wszechświata, rzeźby Adama i Ewy w raju, świetnie wykonane malowidła ścienne, trójwymiarowe dekoracje i postacie obrazujące sceny biblijne - przypominają o korzeniach chrześcijaństwa. Interaktywne pomoce czy dyskretne komentarze dostarczają niezbędnych informacji co do każdego szczegółu.


Joseph Smith - link do zdjęcia
Postać niejakiego Josepha Smitha - założyciela i pierwszego przywódcy mormonów, wprowadza do części ukazującej ciężkie początki ruchu świętych w dniach ostatnich, ich ciągły rozwój, niezłomną wiarę  i obecną potęgę. Pięciominutowy film wyświetlany w salce kinowej pokazuje, jak w niespełna 200 lat, ludzie Ci potrafili stworzyć niezwykle silną, doskonale zorganizowaną społeczność liczącą przeszło 16 ml. wyznawców w 160 krajach świata (w tym również w Polsce).

Zachodzę w głowę, co tak mocno cementowało od początku tę wspólnotę, że zaszli tak daleko. Co takiego do dzisiaj ich scala i co tak naprawdę do nich przemawia?
Nie będę Wam opisywać nauki i praktyk mormonów (o których z ciekawości szeroko poczytałam), bo ich żadną miarą nie kupuję, zupełnie do mnie nie przemawiają. Jestem wręcz totalnie zaskoczona jak można wierzyć w doktrynalne bzdury, na których to wszystko się tam opiera. Nie przeczę istnieniu Boga, ale konkretnym interpretacjom rzekomych objawień pierwszego proroka. Czasy, w których gość wymyślił sobie swoją własną religię i zaczął głosić ją innym, nie sięgają głębokiego średniowiecza, ale XIX w. gdzie człowiek jako istota rozumna opanował już trochę przyrodę, miał też pojęcie o podstawowych prawach fizyki i byle kitu zdaje się, nie można mu było wcisnąć... A jednak! Joseph Smith to potrafił! Poruszył rzesze i zwerbował naprawdę liczne grono członków swojego nowego chrześcijańskiego odłamu.

Brigham Young - HISTORY
Brigham Young - link do zdjęcia
     Dla mnie jest on postacią BARDZO kontrowersyjną. Dla wyznawców pozostaje prorokiem i męczennikiem, dla przeciwników – szarlatanem wykorzystującym naiwność wiernych. Już szybciej postawiłabym na piedestale jego następcę  – Brighama Younga. Pod jego przewodnictwem mormoni, którzy szukali swojego miejsca na ziemi (bo ciągle wyganiano ich z różnych stanów), przeszli przez wielkie równiny Ameryki, aby w końcu osiedlić się w dolinie Wielkiego Jeziora Słonego i założyć tam swoje miasto - Salt Lake City.





To była bardzo długa i wyczerpująca droga, a ludzie szli pieszo całymi rodzinami. Wielu z nich umarło z wyczerpania...


Zachęcam do internetowej lektury całości tego tematu – może Was bardzo zaciekawić.



Jakkolwiek było i bez względu na to, w co dzisiaj wierzą mormoni – jestem pod głębokim wrażeniem ich ogólnej działalności. Przykładowo, czy wiecie, że członkowie tego kościoła od lat gromadzą kopie wszelkich zapisów i rejestrów o urodzeniach i śmierci mieszkańców całej Ziemi?! Po co? Bo wierzą, że zbawienie mogą otrzymać tylko ochrzczeni. Informacje, które zbierają, pomagają im w obrzędach za konkretnych zmarłych, nawet jeśli nie należeli do ich wspólnoty.

Niemniej, aby zgromadzić tak liczne dane, emisariusze mormonów podróżują po całym świecie (każdy młody człowiek udaje się na dwuletnią misję) i na podstawie umów z archiwami państwowymi czy kościelnymi kopiują rejestry urodzeń i zgonów oraz inne dokumenty potrzebne przy badaniach genealogicznych. Czy wiecie, że w Salt Lake City znajduje się największa na świecie Biblioteka Historii Rodziny, którą co roku odwiedzają dziesiątki tysięcy osób? Na milionach rolek mikrofilmów, mikrofisz, w książkach, czasopismach i na innych nośnikach elektronicznych znajdują się nazwiska miliardów osób zmarłych z ponad 100 krajów!!! Szczęka opada...

         Do świątyni świątyń nie weszliśmy, bo wstęp tam mają tylko wyznawcy, ale mieliśmy okazję wejść do innych budynków oraz podziwiać inne cuda architektury w sercu mormońskiego śródmieścia. Imponujące budowle, przepiękne parki i malownicze ogrody po prostu zachwyciły nas swoją okazałością, rzeźby upamiętniające historyczne postacie lub wydarzenia nie pozwalały przejść obojętnie.

      




      Trochę się rozpisałam o tych świętych w dniach ostatnich, ale z wagi na fakt, że ja po prostu żyję sobie teraz wśród mormonów, pewnie jeszcze  nie raz o nich wspomnę.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz